
Za unijnym progiem
Liderzy polskiego agrobiznesu mogliby wstąpić do Unii choćby dzisiaj. Wierzą, że polskie rolnictwo ma przed sobą okres szybkiego rozwoju i w tym widzą swoją szansę. Boją się głównie kłód rzucanych im pod nogi przez państwo.
Pomysły, które wyprzedzają prawo

Roman Myśliwiec przekonuje, że w Polsce można wytwarzać dobre wino gronowe
Roman Myśliwiec z Jasła od 20 lat uprawia winorośl, a z zebranych winogron tradycyjnym sposobem, tak jak we Francji czy na Węgrzech - wytwarza wino gronowe. - Winnica w Polsce budzi duże zainteresowanie. Trafia do mnie wielu turystów - mówi. Niestety, na przeszkodzie w rozwinięciu dobrego pomysłu stoją bariery biurokratyczne.Myśliwiec nie może sprzedawać swojego wina, bo nie wybudował laboratorium. A takie są wymogi ustawy winiarskiej, pisanej z myślą o przemysłowych producentach win najniższej jakości. Polskie prawo po prostu nie przewiduje istnienia prywatnych winnic. Nieduzi producenci w UE są zwolnieni z kosztownego obowiązku budowy laboratorium, a badania zlecają zewnętrznym firmom. W Polsce to jednak niemożliwe. - Liczyłem, że po wejściu do UE znikną te absurdalne wymagania, ale unijne prawodawstwo dotyczy tylko krajów produkujących rocznie minimum 25 tys. hl wina gronowego - mówi z żalem. Jedyna nadzieja w forsowanej w Sejmie ustawie o produkcji wina gronowego.
Uprawą winorośli zainteresowanych jest wielu podkarpackich rolników. Gdyby więc w cieplejszych rejonach Polski powstało więcej małych, prywatnych winnic, mogłyby one nie tylko mieć w przyszłości swój udział w rozwoju agroturystyki, ale może też, przy okazji, ich sukces sprawiłby, że Polska przestałaby się kojarzyć z mieszankami soku ze spirytusem, sprzedawanymi jako "wino owocowe".
Oczywiście wino z racji niedostatków klimatu nigdy nie będzie naszym flagowym produktem. Unijne ustawodawstwo daje jednak duże możliwości promowania również innego rodzaju regionalnych specjalności - może więc warto byłoby tym szansom bliżej się przyjrzeć - o ile nie jest jeszcze za późno.
Polski agrobiznes ma wiele twarzy, a wybrane przez nas przykłady nie oddają całej jego różnorodności. Trzeba pamiętać też i o tym, że za liderami kryją się setki firm dużo słabiej przygotowanych do integracji, w tym takich, które z nią sobie nie poradzą. Jednak o tym, jak będzie wyglądać polski agrobiznes za 20 lat, w większym stopniu zadecydują właśnie te, którym ta sztuka się uda. Przynajmniej trzeba mieć taką nadzieję.
Krzysztof Orłowski
Współpraca: Roman Kocemba, Krzysztof Garski
Businessman nr 9 2003r.
Współpraca: Roman Kocemba, Krzysztof Garski
Businessman nr 9 2003r.