Wino i turystyka
Dopiero niedawno pojawiły się realne szansę rozwoju polskiego winiarstwa w oparciu o fundusze z Unii Europejskiej. Jak z nich skorzystać, jakie winnice i gospodarstwa winiarskie zakładać, aby przedsięwzięcie się opłacało? Co zrobić, aby się nie dać wyprzedzić zachodnim inwestorom w zakładaniu winnic w zachodniej Polsce?
Decyzją Rady Europy, z 20 grudnia 2005 r., Polska została wpisana do tzw. strefy A (najchłodniejszej) uprawy winorośli w Europie. Jesteśmy od tego momentu traktowani na równi z takimi krajami winiarskimi, jak Niemcy, Austria czy Czechy. Innymi słowy Polska została oficjalnie uznana za kraj o potencjale winiarskim, a wino wyprodukowane po tej decyzji, może być sprzedawane na rynku unijnym. Możemy starać się również o dofinansowanie na zakładanie nowych winnic i rekonstrukcję starych, czyli dostosowanie ich do standardów unijnych, na przykład pod względem doboru uprawianych odmian winorośli.
Ostrożnie, na małą skalę
W ramach działania "Inwestycje w gospodarstwach rolnych" można starać się o dofinansowanie do 60 proc. kosztów zakładanej winnicy. Beneficjenci środków powinni oczywiście być w świetle polskiego prawa rolnikami oraz spełniać pozostałe kryteria i wymogi określone w regulaminie działania.Poważnym ograniczeniem w wykorzystaniu tej pomocy jest wymóg uzyskania po zrealizowaniu projektu tzw. żywotności ekonomicznej gospodarstwa. Wymagany próg 4 ESU, który należy osiągnąć, to konieczność założenia ponadpięciohektarowej winnicy. Jest to duży koszt i poważne przedsięwzięcie. A winiarskie próby w polskich warunkach należy zaczynać ostrożniej, od mniejszych powierzchni uprawy. Problem ten ma źródło w błędnie przyjętych założeniach do obliczania tzw. standardowej nadwyżki bezpośredniej. Po prostu zbyt nisko oszacowano dochodowość plantacji winorośli. Oczywiście rolników posiadających już żywotność ekonomiczną gospodarstwa z innych działalności rolniczych przeszkoda ta nie dotyczy.
Liczy się czas
W unijnym prawie są także pozytywne aspekty dla rozwoju polskiego winiarstwa. W Polsce nie obowiązują żadne limity i ograniczenia w zakładaniu nowych winnic. Dopiero po przekroczeniu produkcji 2,5 mln litrów wina, przez kolejne 5 lat, przepisy wspólnej organizacji rynku wina UE zaczną obowiązywać automatycznie - będzie zakaz sadzenia nowych winnic. Taką ilość wina można wyprodukować z 400-500 ha winnic. Limit ten może wyczerpać kilkuset polskich rolników lub (zachodzi taka obawa), kilku inwestorów zachodnich, których będzie stać na założenie dużych winnic w zachodniej Polsce. Czas więc nagli, a tymczasem szybszemu rozwojowi gospodarstw winiarskich nie sprzyja polskie prawo. Osławione już składy podatkowe to aktualnie najpoważniejszy hamulec dla polskich winiarzy.Zgodnie z zasadami obowiązującymi w Unii Europejskiej winiarze produkujący poniżej 1000 hl wina rocznie mogą być zwolnieni z prowadzenia składów podatkowych. Polscy winiarze oczekują z niecierpliwością na zastosowanie tej zasady również u nas.
Polska zapewne nigdy nie będzie potentatem w dziedzinie winiarstwa europejskiego. Zapomniane tradycje, gorsze umiejętności, mniej sprzyjający klimat nie pozwalają nam konkurować z krajami typowo winiarskimi. Model w sam raz na polskie warunki to niewielkie gospodarstwa winiarskie z własnym przetwórstwem i ze sprzedażą wina na miejscu, odwiedzającym je turystom. Wino może być także doskonałym rozszerzeniem oferty gospodarstw o profilu agroturystycznym. Najkorzystniejsze formy sprzedaży wina to płatne degustacje oraz gastronomia lokalna. Nie jest żaden nowy pomysł, tak jest w całym winiarskim świecie, a "wino i turystyka" to doskonała szansa rozwoju dla wielu regionów w Polsce.
Roman Myśliwiec
Farmer nr 20/2006
Farmer nr 20/2006